Na początek mojego powrotu przedstawiam misia (oczywiście tildowego). Uszyłam go latem, jest mały i ma ruchome rączki i nóżki. Jest letnim wspomnieniem, teraz jesienią gdy zerkam na niego (a raczej na nią), wspominam wakacje, wspominam sobie radość dzieci gdy go zobaczyły...pozdrawiam Maję i obiecuję, że jej misiaczek dotrze do niej :) Pozdrawiam wszystkich zaglądających na mojego bloga!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz